Kraj słońca, spektakularna linia brzegowa, rozmaitość przyrodnicza, kolebka historii i kultury europejskiej, gościnność i serdeczność, tzw. siga-siga, czyli niespieszny, spokojny tryb życia, doskonale komponujące się z krajobrazem biel i niebieski… Powodów, dla których zdecydowaliśmy się na wybór Grecji, a dokładniej wyspy Korfu, na destynację wakacyjną, jest wiele. I choć wiedzieliśmy, że Grecja z dziećmi (wówczas 6,5 roku oraz niespełna 2 lata), nie do końca będzie miała wiele wspólnego z prawdziwym greckim siga-siga ;), jesteśmy w pełni zadowoleni ze swojego wyboru i już nie możemy się doczekać odkrywania kolejnych greckich czarujących miejsc.
Grecja z dziećmi – dokąd się wybrać?
Nasze wakacje zaplanowaliśmy na przełom maja i czerwca, można powiedzieć, że przedsmak sezonu. Jeszcze nie lejący się żar z nieba, większy komfort przebywania na powietrzu i mniej wszechobecnych turystów. Poszukiwaliśmy miejsca jeszcze nieodkrytego przez nikogo z nas (Mama Ola miała okazję np. poznać już wcześniej Kretę i półwysep Chalkidiki), urokliwego, z ciekawą przyrodą… Wybór padł na Korfu, wchodzącą w skład archipelagu Wysp Jońskich, będącą najbardziej zieloną wyspą Grecji. Może się zdziwicie, ale od samego początku postawiliśmy na swobodne cieszenie się miejscem naszego pobytu i to, czego nie mamy na co dzień, czyli epicki widok z okna. Dla niektórych z nas, a zwłaszcza Taty Przemka, stanowi to kluczowe znaczenie przy wyborze wakacyjnego hotelu 😉 Oczywiście w planie była także eksploracja okolicy i dalszych części wyspy, w miarę możliwości całej familii.
Wybór hotelu na Korfu
Po dokładnej analizie ofert, postawiliśmy na hotel Panorama Sidari będący kompleksem kilku obiektów, urzekająco położonych na wzgórzu, wręcz górujących nad całą miejscowością Sidari. Pewnie zastanawiacie się po jakie licho wybierać hotel zlokalizowany na wzgórzu na czas pobytu z małymi dziećmi? I gdzie to greckie siga-siga? Na co dzień forsujemy często masę mięśni i oczywiście wielokrotne podchodzenie w górę o własnych siłach z dodatkowym dziecięcym obłożeniem na barkach, byłoby prawdziwym strzałem w kolano. Jednak Panorama Sidari może pochwalić się wielkim, oryginalnym atutem – sympatyczni kierowcy na bieżąco kursują góra-dół melexami i co kilka minut dowożą gości do wskazanego domku hotelowego. Świetna atrakcja, zarówno dla dzieci i dorosłych. Oczywiście można także liczyć na pomoc przy transporcie bagażu. Po pierwszym dniu spędzonym w podróży, taka podwózka na samą górę, podczas której mogliśmy przekonać się jak pięknie położony jest hotel, to wspaniały przedsmak udanych wielkich greckich wakacji. I rzeczywiście, po wejściu do naszego pokoju nasze nogi same pokierowały się na balkon, z którego roztaczał się wprost nieziemski widok. Wyczekiwane przez wszystkich morze, palmy, niewielkie wysepki, zabudowania Sidari w idealnych proporcjach z naturą, a w tle na horyzoncie góry na terytorium pobliskiej Albanii. Wpatrywaliśmy się jak natchnieni (i to o każdym poranku, w trakcie dnia, czy wieczorami). Czego chcieć więcej? 🙂
Kuchnia grecka
Po tym zachwycie przyszedł czas na krótkie odświeżenie po podróży i przejażdżkę melexem na kolację. Podczas drogi napotkani polscy goście z uśmiechem w oczach zarekomendowali nam hotelową kuchnię. I rzeczywiście, zarówno pierwszego wieczoru, jak i w trakcie całego pobytu, zajadaliśmy się pysznymi, świeżymi i urozmaiconymi posiłkami. Wybór był naprawdę duży i trafiał zarówno w tradycyjne, dziecięce oraz te bardziej wyrafinowane gusta. Nie zabrakło greckich specjałów, takich jak sos tzatziki, sałatka Horiatiki, czy wyborna zapiekanka Moussaka. W naszym przypadku zdecydowanie sprawdziła się opcja All Inclusive, każdy mógł skomponować własny posiłek wedle uznania, korzystać z dokładek dań i dolewek napojów. Wszystko w rozsądnej cenie i z możliwością spróbowania codziennie innych rzeczy w trakcie lunchu czy kolacji.
Pozostałe atuty hotelu wpisują się w standardową ofertę tego typu obiektów – basen dla dorosłych i dla dzieci, bar z napojami i pysznymi przekąskami. Oczywiście korzystaliśmy prawie codziennie 🙂
Plaża Paralia Sidari
Czekacie pewnie na opowieści spoza hotelu – w końcu nie tylko nim człowiek żyje. Po krótkim spacerku (przy małym dziecku oczywiście z uwzględnieniem wózka) i minięciu kilku zabudowań i sklepu, drugiego dnia po śniadaniu docieramy na długą, piaszczystą plażę Paralia Sidari i słyszymy szum morza oraz skrzeczące co jakiś czas mewy. Dzieci są zachwycone, co prawda się nie kąpią (woda o tej porze roku jeszcze nie jest wystarczająco nagrzana), ale miejsce robi na nich ogromne wrażenie. My także się cieszymy, a w porównaniu do niewielkich kamienistych plaż, tutaj jest przestronnie i bezpiecznie dla najmłodszych, co rzecz oczywista zwiększa komfort nas wszystkich.
Canal D’Amour
W trakcie pobytu kilkakrotnie udawaliśmy się na spacery po naszej miejscowości Sidari. Jej najsłynniejszą atrakcją jest Canal D’Amour, tzw. Kanał Miłości, o którym pisano w sieci już wiele i sami nie byliśmy pewni czego się spodziewać na miejscu. Czy atrakcja przereklamowana, czy nie, trzeba było sprawdzić na własne oczy. Niesamowite przybrzeżne formacje skalne wyrzeźbione przez wiatry i Morze Jońskie, urzekły nas wszystkich. Forma terenu jest bardzo urozmaicona, potężne klify otaczające niewielką plażę i wychodzące w głąb morza, wprawiają w zachwyt małych i dużych.
W związku z panującą wówczas porą roku, temperatury sprzyjały może jeszcze nie kąpielom, ale z całą pewnością spacerom. Możliwe, że niewielu turystów dociera do zakamarków Kanału, które mieliśmy szczęście odkryć. Po pokonaniu ciekawych form skalnych, przenosimy się wyżej do krainy, którą nazwaliśmy małą grecką dżunglą. Na samej górze jest bowiem zielono i co rusz trzeba przedzierać się przez rozmaite chaszcze. Podoba nam się i nie spodziewaliśmy się tak ekscytującej – zwłaszcza dla dzieci – przeprawy.
A jeszcze bardziej oszołomieni jesteśmy widokiem rozpościerającym się z góry. Potężne fale uderzają o wystające klify, w tle Albania, z niektórych stron widać miejscowość z pięknie położonym hotelem Panorama Sidari, niektórzy śmiałkowie biorą rozbieg i skaczą do wody z wysokości…
Po zejściu w dół i spacerując po niższych warstwach piaskowca, nasza córka Julia odkrywa jeszcze małą, niewidoczną z oddali jaskinię, wprost idealną na wymagający technicznie przelot dronem racingowym (czy lot się powiódł, możecie zobaczyć w naszej relacji filmowej).
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zobaczyli zachodów słońca w tak epickim miejscu jak Canal D’Amour. Zdjęcia, a zwłaszcza przeżycia na żywo, mówią więcej niż tysiąc słów.
Zwiedzanie Sidari
Z kolei sama miejscowość Sidari to dość przyjemne miasteczko, oczywiście napędzane głównie przez ruch turystyczny. Tawerny, sklepy spożywcze, z pamiątkami, wypożyczalnie aut, apteka… Wszystko co potrzebne podczas wakacji, jest w pobliżu. Typowej greckich barw – bieli i niebieskiego – w architekturze jest tu niewiele – ze względu na zaszłości historyczne, wiele budynków jest utrzymanych w stylu weneckim, przeważają więc ciepłe żółcie i pomarańcze. W naszym przypadku, biorąc pod uwagę etap życia najmłodszego członka rodziny, Wiktorka, chcąc nie chcąc, często wzrok przykuwały do tego chodniki i krawężniki… Które w dużej części miasta ze względu na swój stan i wysokość stanowiły duże wyzwanie dla wózka i pchających go rodziców 😉
Jak się podróżuje po Korfu?
I tak oto spacery po miasteczku zaowocowały skorzystaniem z wypożyczalni aut prowadzonej przez Brytyjczyków osiadłych jakiś czas temu na Korfu. Początkowo nasz kierowca – Tata Przemek – miał opory przed wyruszeniem w trasę po wyspie słynącej z górskich serpentyn, jednak córka Julia dodała mu otuchy, która z przekonaniem stwierdziła, że kto jak kto, ale Tata sobie na pewno poradzi. I tak oczywiście było 🙂 A wynajęty samochód też bardzo dobrze się sprawował.
Nasza przejażdżka kilometrowo nie była długa, jednak ze względu na liczne górskie wzniesienia i zakręty, średnia prędkość nie należała do oszałamiających 😉 Naszym celem była miejscowość Paleokastritsa położona około 25 km na południe od Sidari i słynąca z urzekających krajobrazów – licznych zatoczek z plażami z krystalicznie czystą wodą leżących u podnóża bajecznych gór. Zanim jednak dotarliśmy na miejsce, mniej więcej w połowie drogi, gdzieś wysoko, zainspirował nas widok greckiego artysty malarza tworzącego na tle pozostałości po dużym obiekcie (hotel / pałacyk?) udekorowanego wszędzie aż mieniącym się w oczach graffiti. Swój człowiek, pomyśleliśmy, lubi klimatowe, nietypowe, trudno dostępne miejsca z wyjątkowym widokiem. Okazało się, że Kostas to utalentowany i znany na Korfu artysta. Z przyjemnością zakupiliśmy u niego obrazy na niewielkim kawałku drewna przedstawiające widoki z wyspy.
Zwiedzanie Paleokastritsy
Nie był na Korfu ten, kto nie odwiedził Paleokastritsy. Jedna z najpopularniejszych i najpiękniej położonych miejscowości na całej wyspie z dostępem do zachwycających zatoczek z turkusową wodą. To m.in. tu w 1981 kręcono film „Tylko dla twoich oczu” z udziałem Jamesa Bonda. O wyjątkowości przyrody można było przekonać się już w trakcie drogi, gdzie co rusz wyłaniały się bujne cyprysy nad brzegiem morza, a w samej miejscowości dziesiątki kwiatów, np. orchidee, czy bugenwille.
Po znalezieniu miejsca parkingowego w bocznej uliczce gdzieś na początku Paleo, udaliśmy się z dziećmi na poszukiwanie plaży. Miał to być swobodny spacer i cieszenie się urokami miasteczka, bez nadmiaru nawigacji. Nie do końca łatwo było jednak znaleźć do zejście do plaży – znajdowaliśmy się wśród zabudowań na dużym wzniesieniu i najbliższa plaża należała prawdopodobnie wyłącznie do jednego z hoteli. Do kolejnego zejścia, jak się okazało, musieliśmy sporo maszerować wzdłuż asfaltowej drogi (a parkingów jako takich nie było już wcale). Naturalnie wszystko ma swoje plusy i minusy, w naszym jednak przypadku, przemieszczanie się po tej specyficznie położonej miejscowości okazało się dość frapujące. Doceniliśmy tutaj nasze Sidari znajdujące się na równinie. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło 😉 Suma sumarum dotarliśmy do plaży Alipa i parkingu znajdujących się tuż przy porcie o tej samej nazwie.
Rejs łodzią podwodną w Paleokastritsa
Krótki odpoczynek, a co dla niektórych pełen wrażeń lot dronem, przekąski i okazuje się, że już niedługo możemy ruszać na rejs żółtą łodzią podwodną – dosłownie jak z piosenki Beatlesów „Yellow Submarine” – i podziwiać tutejsze magiczne wybrzeże z jaskiniami kryjącymi się w skałach. I w 100% było warto, ten rejs zapamiętamy na długo. Niezwykle miła obsługa, świetny wakacyjny klimat, rewelacyjne widoki, a także brak tłoku w łodzi – mieliśmy sporo miejsca dla siebie i mogliśmy do woli cieszyć się podwodnym światem na Korfu. Dzieci były oszołomione, my również, zwłaszcza gdy okazało się, że jeden z członków załogi to nurek, który w trakcie rejsu wybrał się na łowy i zaprezentował nam znalezione skarby, np. kraba i rozgwiazdy 🙂
W trakcie rejsu zobaczyliśmy także piętrzący się na górze klasztor Panagia Theotokou z XIII wieku, należący do najstarszych na Korfu.
Fantastyczny rejs dobiegł końca i wielce zadowoleni, a jednocześnie smutni, że to już, opuściliśmy naszą Yellow Submarine. Po krótkim odpoczynku udaliśmy się jeszcze na sąsiednią niewielką plażę Agios Spiridon Beach. Co prawda plaża żwirowa, urzekła nas jednak swoim pięknym położeniem – była wkomponowana między otaczające ją skały, a lazurowy kolor morza, aż prosił się o wskoczenie do środka. Temperatura wody nie należała tu do wysokich, ale jej przejrzystość, magia miejsca i słodki sen Wiktorka w wózku, zachęciły mamę Olę do orzeźwiającej kąpieli. Julia dzielnie dotrzymywała mamie towarzystwa na brzegu, powstrzymując się jednak od pełnego zanurzenia w obawie przed możliwymi jeżowcami. Na szczęście, żadna z nas tego stworzenia tu nie spotkała 🙂
Wieczór grecki w hotelu Panorama Sidari
Nastał czas na powrót do Sidari. To była naprawdę udana, pomyślnie zakończona wyprawa. Jak na jeden dzień, Paleokastritsa była bardzo ciekawą, pełną przygód destynacją, na co dzień cieszyliśmy się jednak szczególnie z pobytu w spokojnie położonym Sidari. W przypadku rodziny z dziećmi, zarówno bardziej płaski teren, piaszczyste długie plaże i łatwiejsza komunikacja po miasteczku, odgrywają ważną rolę.
No dobrze, było już morze, wyspy, góry, tzatziki, sklepy, a gdzie greckie tańce i życie nocne? Oczywiście na ten aspekt z naszą rodzinką nie nastawialiśmy się szczególnie (hm, z kim tu by zostawić dzieci?), jednak byliśmy miło zaskoczeni podczas jednego z ostatnich wieczorów w naszym hotelu. Wieczorów greckich naturalnie. Za sprawą świetnych artystów, którzy wykonali m.in. pokaz najsłynniejszego greckiego tańca – Zorby – był to bardzo udany muzyczny czas. A dzieci, jak to nasze dzieci, bawiły się razem z nami i poszły spać o podobnej porze co my 🙂
Wszystko co dobre, szybko się kończy… To były wspaniałe, wielkie greckie wakacje i każdy z nas znalazł tu coś dla siebie. Wielokrotnie wspominamy różne momenty z wyjazdu i już odliczamy dni do kolejnych wakacyjnych wojaży. Czy będzie to Korfu, jakaś inna grecka wyspa, a może Grecja kontynentalna lub zupełnie inny kraj? Tego jeszcze nie wiemy, ale z pewnością będziemy dalej odkrywać uroki pięknych europejskich zakątków. Wam również polecamy wakacyjny wyjazd z Grecos Holiday, ale zachęcamy także do sprawdzenia ofert innych biur podróży, np. Itaka, Rainbow, TUI, Travel Planet, Coral Travel Poland, czy Ecco Holiday.
Więcej szczegółów zobaczycie w naszej relacji filmowej: